Wniosek został złożony w trakcie trwania poniedziałkowej sesji sejmiku. Powodem jak wyjaśnia Arkadiusz Bąk, było chaotyczne organizowanie prac sejmiku czy forsowanie niedopracowanych projektów uchwał.
- Pomimo tego, że Andrzej Pruś w poprzednim głosowaniu nad jego odwołaniem miał więcej głosów przeciw niż za, to nic go to nie nauczyło. A praca sejmiku sprowadzona jest już do groteski, do absurdu czego przykładem było ostatnie posiedzenie zwołanie dla uchwalenia jednej uchwały, z czego na początku posiedzenia usiłowano się wycofać.
Czarę goryczy przelało też poniedziałkowe niezapowiedziane wcześniej spotkanie wigilijne radnych wojewódzkich z biskupem kieleckim.
- Okazało się, że w przerwie obrad goście i radni zostali zaskoczeni pojawieniem się biskupa, który przyszedł z opłatkami i życzeniami. Wielu radnych nie było obecnych , bo nie wiedzieli o tym i uczestniczyli zdalnie. To jakby przelało czarę goryczy i słowa krytyki nawet u partyjnych kolegów przewodniczącego.
Niewykluczone, że przy takich opiniach partyjnych kolegów z PiS o przewodniczącym sejmiku, tym razem uda się odwołać go z tej funkcji. Do tego potrzeba bowiem 15 głosów przy pełnym gremium. A pierwsza próba odwołania Andrzeja Prusia z fotela przewodniczącego sejmiku miała miejsce pod koniec wakacji. Wtedy to opozycji zabrakło tylko jednego głosu, przy dwóch wstrzymujących się. Sesja sejmiku już 28 grudnia.







Napisz komentarz
Komentarze