Na poniedziałek zaplanowano sesję powiatu opatowskiego, podczas której ma być głosowanie nad odwołaniem Tomasza Stańka oraz całego zarządu tworzonego przez radnych PiS. By do tego doszło potrzeba 11 głosów w 17 osobowej radzie. Za odwołaniem musiałaby jednomyślnie poza siedmioma radnymi z opozycyjnego PSL, zagłosować również czwórka radnych związanych z PiS. Ale to może skutkować utratą przez PiS, władzy w powiecie opatowskim. Tego z kolei nie chcą radni żądający zmiany na stanowisku starosty.
- "Chcielibyśmy, czy i grupa, która wyszła z listy PiS, aby powiat pozostał w rękach rządzącej partii. Zrobimy wszystko, żeby tak zostało, ale pod warunkiem, że pewne zmiany w powiecie muszą nastąpić a sytuacja w powiecie się zmieni i będzie współpraca i współdecydowanie" - mówi Bożena Kornacka, przewodnicząca samorządu powiatowego w Opatowie, jedna z radnych którzy domagają się odwołania starosty.
Jednak o tym, kto może zastąpić obecnego starostę mówić nie chcą.
- "Jest możliwość, żeby zatrudnić osobę spoza rady. Ale są to przedwczesne wcześniejsze gdybania, najpierw starostę trzeba odwołać, a ten akt jest jeszcze nie dokonany. Gdy do tego dojdzie postaramy się aby był to kandydat z rady i z PiS."
A o dalszych losach opatowskiego starosty i kierowanego przez niego zarządu może zadecydować głos tylko jednego ze zbuntowanych radnych.






Napisz komentarz
Komentarze