Zarząd spółki PGO zwrócił się z prośbą o wsparcie finansowe w związku z pożarem, który wybuchł na terenie PGO w Promniku 30 maja br. Ogień strawił wówczas około 6,6 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni. Dogaszanie pożaru trwało niemal cztery doby, a w akcję było zaangażowanych ponad 360 strażaków.
Zarząd firmy w Promniku motywował swoją prośbę o wsparcie finansowe potrzebą pokrycia strat poniesionych na skutek pożaru.
Prezes PGO nie potrafił odpowiedzieć wyczerpująco na pytania radnych
Podczas czwartkowej (21 lipca) sesji Rady Miasta padły pytania m.in. o to, co było przyczyną pożaru, na jakim etapie obecnie jest likwidacja szkody oraz jaka jest klauzula umowna wstrzymująca wypłatę odszkodowania.
- Spółka po tym zdarzeniu była wizytowana przez biegłych z towarzystwa ubezpieczeniowego oraz biegłych z prokuratury. Toczy się postępowanie i nie wiemy jak się zakończy. Firma ubezpieczeniowa nadal czeka na informacje. Wystąpiliśmy o 2 miliony złotych zaliczki z ubezpieczenia, jednak nie możemy powiedzieć, jak długo potrwa ta procedura. Może być to długi proces, jeśli chodzi o tak wysokie odszkodowania. Pożar jest zdarzeniem losowym. Nie znamy szczegółów tej sytuacji, prowadzone jest postępowanie w celu ustalenia przyczyn pożaru – mówił Mirosław Banach.
- Nie miałem wglądu w nagrania z monitoringu. Monitoring jest aktualnie w dyspozycji prokuratury. Nie widziałem tych nagrań, nie posiadamy ich, wszystkie nagrywarki przejęła prokuratura. Jestem jedynie świadkiem w tej sprawie, nie mam wglądu do dokumentacji – dodał Mirosław Banach.
Odpowiedzi prezesa spółki nie przekonały radnych co do potrzeby dołożenia przez miasto dodatkowo 5 milionów złotych dla Przedsiębiorstwa Gospodarki Odpadami w Promniku. W związku z tym, decyzją prezydenta Kielc, projekt uchwały został zdjęty z dzisiejszego porządku obrad.
Obrady sesji Rady Miasta można obejrzeć tutaj.






Napisz komentarz
Komentarze