Pierwsza połowa była bardzo rozczarowująca. Dużo chaosu, niecelnych podań, strzałów na wiwat oraz mało piłki w piłce. Tak można podsumować pierwsze 45 minut, które zakończyły się wynikiem 0:0. Poziom gry nie wskazywał, że mamy do czynienia z Ekstraklasą.
Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy. W 49. minucie niebiescy wyprowadzili zabójczy kontratak. fantastycznym podaniem na lewym skrzydle obsłużony został Łukasz Moneta, który zmierzył się sam na sam z Dziekońskim. Górą w pojedynku był bramkarz Korony, jednak piłka ponownie wylądowała pod nogami skrzydłowego Ruchu, który tym razem dograł do Szczepana, a ten wpakował futbolówkę do pustej bramki. Korona długo biła głową w mur. Mało tego, to Ruch stwarzał więcej szans i był groźniejszy pod bramką żółto-czerwonych. Gdy wydawało się, że beniaminek ekstraklasy zgarnie drugie trzy punkty w tym sezonie, w 3 minucie doliczonego czasu gry, w pole karne chorzowian dośrodkowanie posłał Podgórski. Piłka wylądowała na głowie Shikavki, który zgrał ją do Trojaka, a ten z trzech metrów umieścił ją w siatce. Korona wywiozła ze stadionu śląskiego punkt, z którego musi być zadowolona.
Następne spotkanie Korona Kielce rozegra na własnym stadionie 2 grudnia o godzinie 20:00. Przeciwnikiem złocisto-krwistych będzie Lech Poznań.






Napisz komentarz
Komentarze