To właśnie 9 lutego, pod Urzędem Wojewódzkim w Kielcach zebrali się hodowcy i plantatorzy z regionu świętokrzyskiego. Obecni byli rolnicy między innymi z powiatu kieleckiego, opatowskiego czy z Jędrzejowa.
- Jesteśmy rolnikami z Jędrzejowa. Sprzeciwiamy się nadmiernemu napływowi zbóż z Ukrainy. No i sytuacji, w której Unia wprowadza wymogi zielonego ładu, czyli zaniechania uprawy na 4 procentach powierzchni, a docelowo 10. Jak to się ma w ogóle do skutku ekonomicznego? To tak jakby, nie wiem, pan zrezygnował z 10% swojej wypłaty, a a dalej pracował cały dzień.
- mówił jeden z rolników przybyłych z Jędrzejowa
- Bezcłowy napływ zbóż, mąki, owoców i mięsa. Przecież wszyscy wiemy, jakie są wymogi w Polsce, w Unii, a jakie są w Ukrainie. Nasze towary są traktowane na równi z ukraińskimi, gdzie tam nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jakie one wymogi wypełniają. No nasze wiadomo, każdy prowadzi różne ewidencje, wszystko jest kontrolowane. A na Ukrainie?
- kontynuuje hodowca
Farmerzy zapowiadają, że nie ugną się dopóki ich postulaty nie zostaną wysłuchane. Jest to efekt trwającego konfliktu na Ukrainie. Nasi wschodni sąsiedzi poszukują rynku zbytu na swojej płody rolne. Choć urodzajność ziem na terenie tego kraju jest bardzo wysoka, jakość niekoniecznie. Ponadto nie obowiązują cła oraz rygorystyczne wymogi jakości. Z kolei polscy rolnicy muszą stosować się do prawa europejskiego i wysokich standardów. Napływ taniego surowca ze wschodu prowadzi do obniżki cen w Polsce, a to sprawia, że rolnicy tracą. W skrajnych przypadkach nie wychodzą nawet na zero.











Napisz komentarz
Komentarze