Po spotkaniu z węgierskim Pick Szeged głos zabrał drugi trener Industrii Kielce, Krzysztof Lijewski. Podobnie jak dzień wcześniej – po meczu z norweskim Elverum – szkoleniowiec podzielił się swoją oceną gry zespołu.
– Nie weszliśmy dobrze w spotkanie. Dużo przestrzelonych rzutów z nieprzygotowanych pozycji, strzały wprost w bramkarza czy nawet niecelne próby sprawiły, że Szeged już na początku meczu odskoczył na trzy–cztery bramki – mówił Lijewski. – Później udało nam się trochę uspokoić grę i wrócić do remisu, ale ponownie stanęliśmy. Graliśmy zbyt szarpaną piłkę w ataku pozycyjnym, brakowało cierpliwości, spokoju i agresywności w obronie. Dlatego do przerwy rywale zasłużenie prowadzili czterema trafieniami.
Po zmianie stron kielczanie wyglądali jednak zupełnie inaczej. – W drugiej połowie widzieliśmy inną Industrię Kielce. Zagraliśmy agresywnie w defensywie i chętnie pchaliśmy piłkę do przodu. Kontrataki pozwoliły nam szybko wyrównać, a potem objąć prowadzenie, którego nie oddaliśmy już do końca. Gra była bardziej płynna, a sytuacje rzutowe zdecydowanie lepiej przygotowane – tłumaczył szkoleniowiec.
Lijewski podkreślił też kontekst zmęczenia swojej drużyny: – Szeged rozgrywał dziś swój pierwszy mecz, byli świeżsi, bo wczoraj dopiero przyjechali. My natomiast mieliśmy w nogach trudne spotkanie z gospodarzami i tylko kilkanaście godzin na regenerację. Dlatego tym bardziej cieszy, że chłopaki potrafili się zmobilizować i pokonać tak silnego rywala.
Teraz Industria Kielce może skupić się na najbliższym wyzwaniu. Już w sobotę, 30 sierpnia, w łódzkiej Atlas Arenie kielczanie zmierzą się z Orlen Wisłą Płock w walce o Superpuchar Polski.










Napisz komentarz
Komentarze