Kielczanie źle weszli w spotkanie, bowiem w pierwszych trzech rzutach tylko raz pokonali bramkarza rywali – po trafieniu Jorge Maquedy. Kaliszanie również nie imponowali skutecznością, jednak to oni w szóstej minucie wyszli na prowadzenie 3:2. Industria sprawiała wrażenie zdekoncentrowanej i jakby brakowało jej odpowiedniej motywacji. Gdy kielczanie doprowadzali do remisu, gospodarze natychmiast odpowiadali i ponownie obejmowali prowadzenie. Kapitalnie tego wieczoru spisywał się Piotr Wyszomirski, który upatrzył sobie Hassana Kaddaha jako swoją ofiarę – Egipcjanin nie potrafił znaleźć sposobu na polskiego bramkarza, jednak jego fatalnej skuteczności nie da się wytłumaczyć wyłącznie świetną dyspozycją golkipera.
W 11. minucie Kalisz prowadził 6:4, ale Alex Vlah natychmiast odpowiedział, zmniejszając stratę. Wicemistrzowie Polski wyszli na prowadzenie dopiero w 13. minucie, a chwilę później podwyższyli wynik na 6:8. Z czasem gospodarze zaczęli tracić siły i w 18. minucie przegrywali już 7:11. W 19. minucie Marcel Latosiński miał okazję zdobyć swoją premierową bramkę w barwach Industrii, jednak nie wytrzymał presji i posłał piłkę nad bramką. Ostatnie dziesięć minut pierwszej połowy to już pełna kontrola kielczan, a w dodatku Latosiński w 23. minucie wpisał się na listę strzelców. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 15:19 dla Żólto-Biało-Niebieskich.
Po zmianie stron kibice mogli odczuć pewne déjà vu, bowiem Industria znów przez ponad dwie minuty nie potrafiła trafić do bramki. Dopiero w 33. minucie Piotr Jędraszczyk zdobył gola na 16:21. A jak wyglądała sytuacja po stronie gospodarzy? Dość podobnie, a momentami nawet gorzej. Głupie błędy, faule w ataku i brak koncentracji sprawiały, że kaliszanie mieli ogromne problemy, by w ogóle zakończyć akcję rzutem. W 40. minucie tablica wyników wskazywała już 19:24 dla zespołu z Kielc.
Chwilę później po wielu nieudanych próbach wreszcie trafił Hassan Kaddah, wpisując się na listę strzelców. Gospodarze jednak nie zamierzali oddawać meczu bez walki i próbowali trzymać kontakt, depcząc kielczanom po piętach. O ile w sobotnim Superpucharze rzuty karne były niemal stuprocentowo skuteczne, o tyle w Kaliszu nie popisał się Piotr Jarosiewicz, który przy swojej próbie fatalnie przestrzelił nad bramką.
Na kwadrans przed końcem różnica goli wynosiła już siedem (20:27). Mając na uwadze doświadczenie po stronie gości, kibice mogli spodziewać się coraz szybszego „odjazdu” Industrii. I rzeczywiście, ekipa Talanta Dujszebajewa kontrolowała przebieg spotkania do samego końca i wygrała to starcie 27:38.
NETLAND MKS Kalisz – Industria Kielce
27:38 (15:19)
NETLAND MKS Kalisz: Burzawa, Szczecina, Wyszomirski – Starcevic, Wróbel 1, Kucharzyk 3, Moryń 3, Nodzak 4, Polishchuk 5, Klimków 4, Kołodziejczyk, Białowąs, Molski 1, Ribeiro 1, Bekisz 1, Stawicki, Fedeńczak 4.
Industria Kielce: Morawski, Cordalija – Jędraszczyk 4, Olejniczak 2, Sićko 6, A. Dujszebajew 2, Kounkoud 6, Maqueda 4, D. Dujszebajew 2, Kaddah 1, Latosiński 3, Karalek 1, Vlah 3, Rogulski 1, Jarosiewicz 3.






Napisz komentarz
Komentarze