Środkowy obrońca Bartłomiej Smolarczyk przyznał, że rywal narzucił trudne warunki i zmusił Koronę do dużej odpowiedzialności w defensywie:
– Arka postawiła ciężkie warunki, szczególnie w organizacji gry w obronie. Często musiałem schodzić aż na 30. metr, żeby zatrzymywać ich napastników. Bronili całym zespołem, przez co było nam ciężej niż zwykle – podkreślał zawodnik.
Smolarczyk zwrócił uwagę, że brakowało indywidualnych akcji, które mogłyby przełamać schematyczny przebieg meczu:
– Było dużo pojedynków jeden na jeden, ale ich nie wygrywaliśmy. To klucz, żeby zrobić przewagę. Trochę dokładności zabrakło też w kontratakach. Mecz wymagał pełnej koncentracji, bo choć sytuacji nie było wiele, to każdy błąd mógł kosztować utratę gola.
Na boisku widoczny był także Miłosz Strzeboński, który ocenił spotkanie w podobnym tonie.
– Często takie mecze, gdzie system nakłada się na system, nie wyglądają atrakcyjnie dla kibica. To były piłkarskie szachy. Arka u siebie to bardzo wymagający rywal, dlatego punkt trzeba szanować. Kiedy nie da się meczu wygrać, lepiej go zremisować – zaznaczył pomocnik Korony.
Strzeboński przypomniał jednak, że kielczanie mieli swoje okazje, choć brakowało skuteczności:
– Nie oddaliśmy celnego strzału, ale mieliśmy kilka sytuacji, nawet poprzeczkę. To nie był nasz dzień, przy lepszych decyzjach mogliśmy zdobyć gola na wagę zwycięstwa.
Remis w Gdyni sprawił, że Korona dopisała do tabeli kolejny punkt, ale też przerwała swoją serię zwycięstw.






Napisz komentarz
Komentarze