Według protestujących medyków, dotychczasowe rozmowy z ministrem zdrowia lub wydelegowanymi przez niego osobami są bezzasadne. Nikt poza premierem nie jest w stanie zagwarantować, że w budżecie państwa znajdą się pieniędzy na realizację ich żądań. A najważniejszym postulatem jest zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia, czego efektem będzie spełnienie kolejnych żądań.
- Czyli podniesienie wynagrodzeń, bo pieniądze z systemu są także przeznaczone na wynagrodzenia dla pracowników- mówi Jacek Gawłowski, członek władz regionalnych i krajowych Solidarności i Świętokrzyskiej Izby Pielęgniarek i Położnych. - Wyższe płace spowodują, że więcej osób kończących kierunki medyczne będzie podejmowało pracę w wyuczonych zawodach. W tej chwili doszło do tego, że średnia wieku chirurgów to około 70 lat. Wszystko przez to, że absolwenci czy to kierunków medycznych czy pielęgniarstwa nie podejmują się pracy w zawodzie, bo mają oferowane zbyt niskie wynagrodzenie.
Medycy w białym miasteczku jakie powstało przed siedzibą premiera czekają na ruch ze strony rządu i nie wykluczają zaostrzenia akcji protestacyjnej. A może to być wybór tylko jednego miejsca pracy.
- Tak się może stać z ratownikami medycznymi czy pielęgniarkami, którzy najczęściej pracują w kilku miejscach na kontraktach czy innych umowach- dodaje Gawłowski. -To był jeden z głównym powodów tej manifestacji i naszego protestu, czyli możliwość godnego zarabiana na jednym etacie.
Zrezygnowanie przez medyków z pracy w kilku miejscach, oznaczałoby jeszcze większe kłopoty kadrowe przede wszystkim w szpitalach.






Napisz komentarz
Komentarze