- To kiedyś był najlepszy defensywny pomocnik w czwartej lidze - podkreśla Waldemar Szpiega, trener Nidy Pińczów, który prowadził Dominika Szymkiewicza w Neptunie Końskie. Wtedy Neptun bił się nawet o awans, ale czegoś zabrakło, a potem losy obu panów się rozeszły. Szymkiewicz zaskoczył Szpiegę odejściem do Granatu Skarżysko, gdzie jednak furory nie zrobił. Z Granatu trafił do Wichra Miedziana Góra, tylko do klasy okręgowej.
W Wichrze Szymkiewicz miał jesienią 2021 tylko przebłyski, ze względu na zaległości treningowe. Już wydawało się, że nawet zakończy przygodę na dużym boisku w wieku 31 lat, ale odezwał się Szpiega. Dobremu znajomemu Szymkiewicza powierzono misję ratowania Nidy Pińczów przed spadkiem z czwartej ligi. - Nie przestaję wierzyć w Dominika, znam jego możliwości. Na razie jednak wiosną ich nie pokazuje, bo trzeba nadrabiać zaległości. Postęp jest, ale musi być większy. Na skróty nie dojdzie się do zbliżonej do optymalnej dyspozycji i chyba Dominik to zrozumiał - podkreśla Szpiega. W tym roku w lidze Nida wygrała tylko walkowerem z Lubrzanką Kajetanów, a na wyjazdach prócz remisu z Neptunem Końskie 0:0 zanotowała porażkę z AKS w Busku 0:2. - Co z tego, że nas chwalą, że ładnie wychodzimy na zdjęciach, że gramy nieźle, skoro brakuje konkretów. Nasza sytuacja najlepsza nie jest, ale wierzę, że wyjdziemy z tego obronną ręką dzięki takim ludziom jak Dominik. Jego stać wciąż na dużo - kończy trener Nidy Pińczów, która przyjedzie teraz do jaskini lwa na bój z Koroną II Kielce.








Napisz komentarz
Komentarze