2 maja 2017 swój wielki dzień na Stadionie Narodowym w Warszawie miał Luka Zarandia. Gol gruzińskiego skrzydłowego przesądził o zwycięstwie Arki Gdynia z Lechem Poznań 2:1 w finale piłkarskiego Pucharu Polski. Zarandia dołożył też cegiełkę do triumfu żółto-niebieskich w Superpucharze, trafił do bramki Legii, a jego zespół wygrał 3:2. W Arce urodzony w Tbilisi zawodnik zaliczył 50 spotkań i 5 trafień w ekstraklasie i odszedł do Zulte Waregem. Pobyt w Belgii nie może uznać za specjalnie udany, zagrał 18 meczów w najwyższej lidze (bez goli), ale rywalizował o miejsce w składzie z bardzo dobrymi piłkarzami. Jego kolegą był choćby Cyle Larin, dziś gwiazda reprezentacji Kanady i Besiktasu Stambuł. Karierę Zarandii skomplikowały problemy zdrowotne, na wypożyczeniu w Toboł Kostanaj w Kazachstanie zanotował ledwie 2 mecze i gola w lidze. Często odwiedzał gabinety lekarskie po powrocie do Belgii, ale już nie cieszył się uznaniem trenerów. Nie zapomniał go za to Leszek Ojrzyński, ten sam, który wpuścił go w pamiętnym finale Pucharu Polski 2017. Znów ich drogi się zeszły. Zarandia zadebiutował w Koronie w meczu z Podbeskidziem, a parę dni po tym zagrał w meczu rezerw z Nidą Pińczów. W nim pokazał lepsze i słabsze oblicze, ale miał aż 13 udanych dryblingów. Właśnie umiejętność gry jeden na jeden to atut 26-letniego Gruzina. On może pomóc Koronie w walce o awans, a Korona i Ojrzyński jemu w powrocie do reprezentacji. Ma na razie 2 występy w drużynie narodowej.
Odbudowywanie Zarandii
Luka Zarandia, dwukrotny reprezentant Gruzji pomaga Koronie w walce o powrót do ekstraklasy.
- 10.04.2022 01:11










Napisz komentarz
Komentarze