Dzięki Jose Mourinho, który prowadzi AS Roma nowe rozgrywki - Liga Konferencji UEFA nabrały blasku. Słynny portugalski szkoleniowiec chce poprowadzić giallorossich do triumfu, tak oczekiwanego przez część Rzymu. Roma w Europie wygrała tylko nieistniejący Puchar Miast Targowych w 1961 roku.
Niektórzy z fanów giallorossich jeszcze płaczą na myśl przegranego po karnych finału Pucharu Europy z Liverpoolem w 1984 roku. W pamięci starszych tkwią pewnie półfinały Pucharu Zdobywców Pucharów z 1970 roku z Górnikiem Zabrze (zakończone... rzutem monetą). Młodsze pokolenie jeszcze może wspomnieć o przegranym dwumeczu finałowym Pucharu UEFA z Interem w 1991 roku i patrzy w Mourinho jak w obraz.
- Liga Konferencji to świetne rozgrywki - powtarza często Mourinho, chart na wygrywanie. W fazie grupowej przebudowywana przez Portugalczyka Roma przegrała w Norwegii z Bodo Glimt 1:6. Po kompromitacji Jose prosił fanów o przebaczenie i obiecał walkę o tytuł. Widział, że zespół mu krzepnie, rośnie w siłę, czego dowodem jest choćby nasz Nikola Zalewski, który staje się klasowym wahadłowym.
Mourinho na każdym kroku daje podopiecznym wiarę. Mimo różnych turbulencji Roma wygrała grupę C w Lidze Konferencji, w 6 meczach strzelając 18 goli. Niepodobne do Portugalczyka? On się zmienia, dostosowuje, a jego obecny zespół gra ciekawy futbol. W 1/8 finału Romie nie dało rady Vitesse Arnhem, w ćwierćfinale wzięto rewanż na Bodo Glimt (1:2, 4:0).
Leicester City to mocna ekipa, ale po remisie w Anglii 1:1 (gol Luki Pellegriniego, asysta Zalewskiego) rzymianie znajdują się w uprzywilejowanej pozycji. Mourinho sprawia wrażenie gościa wiedzącego co zrobić by dostać się do Tirany na finał i go na Arena Kombetare wygrać, tak jak Polska z Albanią w październiku.












Napisz komentarz
Komentarze