Trzecioligowiec z Łagowa pomęczył się z Moravią, ale wygrał 2:1 i osiągnął swój cel. Teraz Ireneusz Pietrzykowski myśli o finałowym przeciwniku - Granacie Skarżysko, który w półfinale pokonał Orlicza w Suchedniowie 3:1. Obecny opiekun ŁKS Probudex ma duży sentyment do Granatu, prowadził ten zespół z powodzeniem i jego podopiecznym był Marcin Kołodziejczyk. - Mały był moim podopiecznym w Nowinach, Nidzie Pińczów, Granacie Skarżysko i ŁKS Łagów - mówi Pietrzykowski.
Marcin Kołodziejczyk, trener Granatu i była gwiazda tego klubu jest zwolennikiem ofensywnego stylu gry, ale na słabej płycie w Skarżysku trudno pokazywać fajerwerki. W maju i tak już jest dużo lepiej niż dwa miesiące, czy miesiąc temu. Gospodarze obiektu wzięli sobie do serca krytykę i przyłożyli się do pracy. W półfinale ekipa ze Skarżyska pokonała Orlicza na jego terenie. - Wygraliśmy zasłużenie - skwitował trener Kołodziejczyk, którzy nie może się doczekać finału.
8 czerwca szkoleniowiec Granatu będzie próbował przechytrzyć Ireneusza Pietrzykowskiego. - Dla nas teraz mecz finałowy pucharu jest najważniejszy. W końcówce czwartej ligi chcę dać szansę młodzieży i tym co do tej pory grali mniej. Uważam, że jesteśmy w stanie sprawić niespodziankę. Nie wygrałem pucharu jako zawodnik, jest okazja nadrobić zaległość jako trener. Będąc piłkarzem nie zagrałem oficjalnego meczu na Suzuki Arena, fajnie będzie się tam pojawić w innej roli. Łagów będzie faworytem, ale futbol widział już różne historie, a my mamy swoją jakość i w nią wierzę - posumował Marcin Kołodziejczyk.








Napisz komentarz
Komentarze