W pierwszej połowie biało-czerwoni pokazali kilka fajnych akcji, stworzyli sytuacje podbramkowe, ale można było się doczepić, że grają zbyt wolno i na pewno za mało z pierwszej piłki. Czesław Michniewicz wykorzystał okazję do eksperymentowania, w bramce postawił na debiutanta Kamila Grabarę, zagrał trójką środkowych pomocników, których wspierał Piotr Zieliński. Dużo ochoty przejawiał Robert Lewandowski, ale nasz kapitan był nieskuteczny. - Mamy cały czas problem z atakiem pozycyjnym - przyznał potem Lewy.
Po zmianie stron Grabarę pokonał Jonny Williams, bramkarz Swindown Town i to ożywiło Polaków. Biało-czerwoni odpowiedzieli golami Jakuba Kamińskiego i Karola Świderskiego, dwóch zmienników. Selekcjoner trafił ze zmianami, dzięki nim Polska wygrała 2:1. Walijczycy nie zagrali w najsilniejszym składzie, Robert Page oszczędzał Garetha Bale'a i Aarona Ramseya na finał barażów o mundial z Ukrainą. To jest jednak sprawa Czerwonych Smoków, nie nasza. Michniewicz na pewno zdaje sobie sprawę ze słabości i niedostatków swojego zespołu, ale cały czas pracuje by je korygować.
- Musimy grać szybciej, mniej holować piłkę w środkowej strefie. Selekcjoner to na pewno widzi - podkreśla Maciej Śliwowski, były reprezentant Polski. Trzeba jednak pamiętać, że czerwcowe zgrupowanie biało-czerwoni zaczęli z marszu, niektórzy przyjechali na nie bezpośrednio z wakacji. Kadra ma teraz sporo czasu - wspólne treningi, wyjazdowe mecze z Belgią, Holandią, domowy z Belgami. - To kluczowy etap przygotowań do mundialu w Katarze. Cieszę się z tych spotkań - zapewnia Grzegorz Krychowiak, pomocnik kadry Polski i zaprasza kibiców na kolejne spotkania. I tak naprawdę nie ma nad czym płakać, bo trener wie co robić.











Napisz komentarz
Komentarze