Pojawił się pan na meczu Rakowa ze Spartakiem Trnawa. Celem była obserwacja Kacpra Trelowskiego, bramkarza zespołu z Częstochowy?
Tomasz Muchiński: Przyjechałem obserwować kandydatów do gry w reprezentacji, nie chodzi tylko o bramkarzy. Jest nas jakaś grupa w sztabie kadry narodowej i dzielimy się zajęciami. Mecz pucharów daje jakiś wykładnik i patrzyliśmy jak grają Polacy.
Wielu ich w pierwszej jedenastce Rakowa nie było...
Troszkę ubolewamy, ale trzeba cały czas penetrować. Trzon drużyny narodowej jest oparty na piłkarzach klubów zagranicznych, ale nie wolno nic zaniedbywać. Jesteśmy czujni.
Nie da się Polakami osiągać sukcesów w Europie?
Samymi Polakami już nie. Kiedyś polskie zespoły były oparte na Polakach, ale były limity obcokrajowców. W Chelsea w pierwszym składzie wychodzi jeden Anglik, w Liverpoolu dwóch, czyli oni też mają zgryz, choć to sportowo silna nacja. Taka jest rzeczywistość. Fajnie, że Trelowski fajnie się rozwija, zagrał na zero i jest też kandydatem do reprezentacji młodzieżowej do trenera Probierza, rocznik 2003. Wszystko zależy od niego, wierzę, że będzie grał regularnie w Rakowie.
Kiedy trener pojawi się na Koronie Kielce?
Chciałbym bywać w Kielcach jak najczęściej. Kalendarz jest trudny. Mijam się z Koroną, ale liczę, że w końcu trafię do Kielc. Dziś Częstochowa, jutro Łódź: Widzew - Legia, w sobotę wyjazd do Barcelony i następnie powrót do kraju i mecz na ŁKS w Łodzi, gdzie zawita ponownie Dynamo Kijów z Tomkiem Kędziorą. Czasami plany się zmieniają, trzeba je korygować. W Częstochowie liczyłem na występ Ledermana, ale z powodu kontuzji nie zagrał.
Sentyment do Korony pozostał?
Pewnie. Kibicowałem im, żeby powrócili na salony. Kielce to miejsce mi bliskie i cieszę się, że w Koronie jest nowy duch. Przychodzi dużo ludzi, na stadionie panuje świetna i gorąca atmosfera, dobrze sprzedają się karnety. Bardzo mnie to cieszy.


















Napisz komentarz
Komentarze