Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu Radio Rekord onair Radio Rekord onair
poniedziałek, 15 grudnia 2025 08:23

Rodzina zastępcza, ale miłość prawdziwa

Chcieli mieć dużą rodzinę, to było ich marzenie. Daria i Piotr Sobasiowie przez wiele lat pracowali w bankowości. Osiągali sukcesy, byli cenionymi specjalistami. Zrezygnowali z kariery, aby poświęcić się wychowywaniu dzieci. Od niemal czterech lat tworzą zawodową rodzinę zastępczą. W tym czasie opiekowali się 15 dzieci, obecnie wychowują siedmioro. I są szczęśliwi.
Rodzina zastępcza, ale miłość prawdziwa

Źródło: źródło: kielce.eu

- Wiemy, że całego świata nie da się naprawić, ale dając dzieciom rodzinę i poczucie bezpieczeństwa, trochę ten świat naprawiamy – mówią Daria i Piotr Sobasiowie, którzy prowadzą rodzinny dom dziecka.

– Przede wszystkim trzeba być przekonanym, że chce się pomagać dzieciom. Nie jesteśmy placówką, w której się pracuje, ale rodziną – mówi pan Piotr. – Dzieciom, którym zabrakło rodzinnego ciepła, pokazujemy jak wygląda życie w domu, że każdy ma swoje obowiązki, a jak ktoś jest chory, to mama robi mu ciepłą herbatę i okrywa. Staramy się zmienić ich myślenie - dodaje pani Daria.

Czasem trwa to kilka miesięcy, a czasem kilka lat. –  Warto czekać. Jeden z chłopców, który nie mówił i prawie nic nie jadł, teraz chodzi do szkoły i coraz lepiej je. Kiedyś podszedł do mojej żony i powiedział - kocham Cię mamusiu. Jak się widzi taką zmianę, to wtedy jest ogromna radość – dodaje pan Piotr.

Wiele światów pod jednym dachem

Stworzyli dom pełen miłości i ciepła. Choć dzieci pochodzą z różnych światów, to są ze sobą bardzo zżyte i tworzą zgraną całość.

Najmłodszy jest Kubuś, ma 3 lata. Adoptowany syn państwa Sobasiów jest małym majsterkowiczem. Uwielbia wszystko rozkręcać, a później składać. 9-letnia córka Gaja jest uzdolniona muzycznie i plastycznie, gra na fortepianie, śpiewa w chórze, lubi czytać książki i jest zuchem.

W pieczy zastępczej są dwa rodzeństwa. Kacper ma 4 lata, uwielbia dinozaury, a 6-letni Igor samochodziki, chłopiec chce zostać piłkarzem. Ich 8-letni brat Mikołaj, to wielki fan Spider-Mana. Drugie rodzeństwo to 4-latek i 13-latka. Chłopiec uwielbia się przytulać i bawić zabawkami, a jego siostra uczy się grać na gitarze, jest harcerką i mistrzynią koktajli. Marzy o otwarciu swojej herbaciarni, ale bierze jeszcze pod uwagę zostanie prawnikiem. 

Miejsce szczęśliwych chwil

Z okna ich salonu roztacza się wspaniały widok na Telegraf. Za ogrodzeniem spacerują sarny. – Czasami podchodzą lisy, mamy też całą rodzinę bażantów. Tutaj jest pięknie – mówi pan Piotr. 

Przy siódemce dzieci jest też mnóstwo obowiązków. Najpierw śniadanie, później trzeba zawieźć dzieci do przedszkola, szkoły, albo na wizytę u specjalisty. Do tego dochodzą jeszcze popołudniowe zajęcia.

- Stałe punkty dnia są bardzo ważne dla dzieci w rodzinach zastępczych. Wtedy czują się bezpiecznie, wiedzą, że nic ich nie zaskoczy. Na przykład w każdą niedzielę jest rosół, który wszyscy uwielbiają – dodaje z uśmiechem pani Daria.

Wieczorem jest czas na zabawę i rozmowy o wszystkim. – Możemy posłuchać jak Gaja gra, albo poczytać. Dzieci mają też swoje obowiązki, najstarsza dziewczynka odkurza, chłopcy myją krzesła i stół po kolacji, dzięki temu możemy poświęcić dzieciom więcej czasu. To wszystko da się zorganizować, jak w każdej rodzinie – mówi pani Daria.  

Pomagają babcie Basia i Krysia, które od samego początku są bardzo zaangażowane w opiekę nad dziećmi.

Mama, tata, siostra i brat

Do rewolucyjnych zmian w życiu zainspirowali ich znajomi, którzy prowadzą rodzinny dom dziecka. Państwo Sobasiowie przez dwa lata przygotowywali się na przyjęcie dzieci. Wiedzieli, że najpierw muszą im stworzyć odpowiednie warunki. Wzięli kredyt i zbudowali dom. Do tego doszły szkolenia, testy psychologiczne i szereg innych formalności.

Na początku małżonkowie prowadzili pogotowie rodzinne, a od półtora roku są rodzinnym domem dziecka. Niektórzy podopieczni byli z nimi tylko przez chwilę.

- Większość małych dzieci trafia do adopcji i my byliśmy na to przygotowani. Rozstania były dla nas trudne, ale wiedzieliśmy, że są one dobre dla tych maleństw. Jak oglądamy filmiki z adoptowanymi dziećmi i widzimy jak rosną, że są szczęśliwe, to my również tak się czujemy – mówi pani Daria.

- Bardzo cieszyliśmy się gdy pierwsze z dzieci, półtoraroczna dziewczynka wróciła do swoich rodziców. Dziękowali nam za pomoc, nawet zaprosili nas do siebie żebyśmy zobaczyli, że ona jest bezpieczna – wspomina pan Piotr.

- Pamiętam, że siedziała na kolanach mamy i powiedziała do niej - mama. Później przeszła do mnie i również powiedziała – mama. Zaczęłyśmy się bardzo śmiać, bo malutka mówiła tylko to jedno słowo, ale to było takie niezwykłe – wspomina pani Daria.

Posiadanie dużej rodziny, było również marzeniem ich córek. - Kubuś dla Gai jest wymarzonym bratem, a moja córka Oliwka, która nie mieszka z nami, jest wręcz zakochana w Kacperku – mówi pan Piotr. - Pamiętam, że zanim zostaliśmy rodziną zastępczą, to Oliwka mówiła, że chce mieć braciszka, takiego siedmiomiesięcznego i pojawił się Kacperek. Miał dziewięć miesięcy – dodaje pani Daria. 

- Przede wszystkim trzeba mieć w sobie dużo miłości do dzieci, ale trzeba też mieć świadomość, że początki mogą być trudne. Dzieci, które trafiają do pieczy zastępczej mają różne problemy. Trzeba dużo zaangażowania i cierpliwości zanim na ich buziach pojawi się uśmiech. Ważne, że nie zostajemy z tym sami. We wszystkim bardzo nas wspiera Ośrodek Rodzinnej Pieczy Zastępczej. Od początku mamy przydzielonego koordynatora, który w każdej chwili może nam pomóc - podkreślają małżonkowie.

-  Ale problemy nie dotyczą tylko rodzin zastępczych. W każdym domu może się zdarzyć, że dziecko zachoruje, albo zacznie stwarzać problemy wychowawcze, takie jest życie – dodają.

Kto może zostać rodziną zastępczą?

Rodziną zastępczą może zostać osoba samotna lub małżeństwo. Ubieganie się o kwalifikację na opiekuna zastępczego uwarunkowane jest spełnieniem wymogów ustawowych oraz ukończeniem specjalnie przygotowanego szkolenia.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Chcemy, żeby nasze publikacje były powodem do rozpoczynania dyskusji prowadzonej przez naszych Czytelników; dyskusji merytorycznej, rzeczowej i kulturalnej. Jako redakcja jesteśmy zdecydowanym przeciwnikiem hejtu w Internecie i wspieramy działania akcji "Stop hejt".
 
Dlatego prosimy o dostosowanie pisanych przez Państwa komentarzy do norm akceptowanych przez większość społeczeństwa. Chcemy, żeby dyskusja prowadzona w komentarzach nie atakowała nikogo i nie urażała uczuć osób wspominanych w tych wpisach.

Komentarze