Sytuacja miała miejsce w nocy z poniedziałku 3 lipca na wtorek.
Z dyżurnym kieleckiej komendy skontaktował się 30-letni mieszkaniec powiatu kieleckiego. Mówił, że ktoś go śledzi i obawia się o swoje życie.
Na miejscu policjanci zastali tego samego mężczyznę, który zachowywał się nieracjonalnie: - Gdy ten zobaczył funkcjonariuszy nagle ruszył. Pomimo dawanych sygnałów, przez kilkaset metrów nie reagował. Po chwili jednak zatrzymał auto. Kierujący zachowywał się irracjonalnie i nerwowo. W pewnym momencie wysiadł z samochodu i wyciągnął nóż, a po krótkiej chwili przedmiot przypominający broń - relacjonuje mł. asp. Małgorzata Perkowska-Kiepas z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
Mężczyzna nie reagował na komunikaty o odłożeniu niebezpiecznych narzędzi. W końcu zaczął uciekać. Wtedy został obezwładniony i zatrzymany.
W samochodzie 30-latka znaleziono jeszcze jeden przedmiot przypominający broń, maczetę, noże oraz kilka puszek sypkiej substancji. Prawdopodobnie był to proch.
Wezwani pirotechnicy zarówno w aucie, jak i w miejscu zamieszkania zabezpieczyli substancje, które mogły służyć do materiałów wybuchowych.
Narzędzia oraz specyfiki zostały przekazane do badań.
Mężczyzna odpowie za niezatrzymanie się do kontroli, wytwarzanie substancji niebezpiecznych i napaść na funkcjonariusza. Może mu grozić kara do 10 lat pozbawienia wolności.
W środę 5 lipca sąd, na wniosek prokuratury, zadecydował o 3-miesięcznym areszcie tymczasowym.










Napisz komentarz
Komentarze