– Trudno jest zebrać myśli tuż po meczu, zwłaszcza po tak specyficznym spotkaniu. Po bramce strzelonej przez Adriana miałem nadzieję, że podniesiemy się i powalczymy o pełną pulę. Niestety, bramka, którą straciliśmy na 1-2, to prawdziwe kuriozum. Zaledwie 30 sekund po zdobyciu gola dostaliśmy „gonga”. Skończyło się tak, jak się skończyło. Duma Podlasia dysponuje zbyt dużą jakością i zbyt dobrymi zawodnikami, aby nie wykorzystać takich błędów. Próbowaliśmy, mieliśmy swoje sytuacje, a chłopcy naprawdę walczyli. W defensywie graliśmy solidnie, bo Jagiellonia nie stworzyła wielu okazji. Niestety, to nie wystarczyło, aby zdobyć choćby jeden punkt – wyjaśnił szkoleniowiec Jacek Zieliński.
Korona Kielce swoje następne spotkanie rozegra w środę z Akademią Lecha Poznań (Lech II Poznań) we Wronkach. Mecz zaplanowano na godzinę 13:00. Z tej okazji kielczanie nie wracają do stolicy regionu, lecz zatrzymają się w ośrodku w Opalenicy. Tam piłkarze Jacka Zielińskiego odbędą kilka sesji treningowych, aby lepiej przygotować się do nadchodzącego meczu pucharowego.
Jednym z najlepszych zawodników na boisku był Miłosz Trojak, mimo że jego drużyna straciła aż trzy bramki. Kapitan Korony zagrał bardzo dobre spotkanie, a jego uderzenie w 18. minucie mogło zakończyć się fenomenalnie, jednak golkiper mistrzów Polski obronił strzał.
– Niestety, nie wywozimy stąd ani jednego punktu, co na pewno boli, bo stworzyliśmy 17 sytuacji przeciwko Jagiellonii, a zdobyliśmy tylko jednego gola, podczas gdy Jaga miała osiem sytuacji i strzeliła trzy gole. Graliśmy dzisiaj z mistrzem Polski, co na pewno świadczy o dużej jakości rywala, ale, jak mówię, nasza gra była niezła. Musimy więcej wyciągać z takich meczów, bo powinniśmy przynajmniej zremisować – tłumaczył Miłosz Trojak.






Napisz komentarz
Komentarze