Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu Radio Rekord onair Radio Rekord onair
poniedziałek, 15 grudnia 2025 18:16

Korona wygrywa przed własną publicznością, Śląsk nadal pozostaję czerwoną latarnią ligi

Korona Kielce w 22. kolejce PKO BP Ekstraklasy zmierzyła się ze Śląskiem Wrocław, który po efektownym zwycięstwie 3:0 nad Widzewem Łódź chciał kontynuować swoją dobrą passę. Tym razem jednak piłkarscy bogowie sprzyjali kielczanom, którzy wygrali to spotkanie 2:0 (1:0).

Pierwsze minuty meczu rozpoczęły się od nieprzyjemnej sytuacji w środku pola – po starciu z zawodnikiem Śląska Wrocław na murawie padł Mariusz Fornalczyk, który przez dłuższą chwilę nie był w stanie wstać o własnych siłach. W pierwszych pięciu minutach gra była często przerywana, a piłka częściej stała w miejscu niż była w grze. Zawodnicy obu drużyn starali się pokazać, jak bardzo zależy im na tym spotkaniu, bo na tym etapie rozgrywek każdy punkt może zadecydować o utrzymaniu w lidze.

Goście z Wrocławia kilkukrotnie zbliżyli się do pola karnego Korony, jednak ich akcje kończyły się zazwyczaj rzutem rożnym lub autem z bocznej strefy boiska. W 15. minucie Fornalczyk próbował dośrodkować w pole karne, ale piłka trafiła w zawodnika Śląska. Po krótkiej analizie VAR sędziowie zdecydowali, że grę wznowi Rafał Leszczyński od bramki.

W 19. minucie nadeszła pierwsza groźna akcja – Pedro Nuno oddał strzał, jednak piłka minęła światło bramki. Kielczanie przejęli inicjatywę i przez kilkanaście minut dominowali w posiadaniu piłki, jednak ich przewaga ograniczała się głównie do serii niecelnych podań i strzałów.

Na ławkach trenerskich emocje wyglądały różnie – Ante Šimundža, znany ze swojej ekspresyjnej natury, żywiołowo reagował przy linii bocznej, podczas gdy Jacek Zieliński zachowywał większy spokój, mimo że jego drużyna nie prezentowała się najlepiej. Wojskowi starali się odpowiadać szybki kontratakami, lecz te kończyły się na obrońcach Korony lub w rękach Rafała Mamli.

W 35. minucie Jose Pozo znakomicie przedryblował obronę kielczan, ale jego strzał został zablokowany przez Miłosza Trojaka. W ostatnich minutach pierwszej połowy Śląsk częściej operował na połowie przeciwnika, lecz brakowało im skuteczności – większość ich uderzeń mijała bramkę lub była wynikiem prostych błędów technicznych.

Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, a emocji było jak na lekarstwo. Dla kibiców przed telewizorami mecz mógł stanowić idealną okazję do popołudniowej drzemki. Jednak gdy wydawało się, że spotkanie wciąż będzie toczyć się w sennym tempie, do akcji wkroczył Adrian Dalmau. Hiszpański napastnik, po świetnym podaniu od Mariusza Fornalczyka, pewnie pokonał bramkarza gości, otwierając wynik meczu.

Druga połowa rozpoczęła się w podobnym stylu jak pierwsza – tym razem na murawie padł Pedro Nuno, ale szybko wrócił do gry. W 48. minucie Mariusz Fornalczyk miał okazję, by podwyższyć wynik, jednak jego strzał poszybował wysoko nad poprzeczką. Chwilę później był bliski drugiego trafienia, ale zabrakło mu sił w decydującym momencie. W 50. minucie Martin Remacle spróbował swojego szczęścia, lecz jego uderzenie trafiło prosto w ręce Rafała Leszczyńskiego. Pięć minut później Jakub Konstantyn oddał strzał zza pola karnego, ale był on zbyt słaby i przewidywalny.

Śląsk próbował konstruować akcje ofensywne, jednak ich próby kończyły się niepowodzeniem. W 62. minucie piłka wpadła do bramki Korony, jednak sędzia liniowy dopatrzył się pozycji spalonej. Wysoki pressing kielczan sprawiał, że goście mieli problemy z rozgrywaniem piłki nawet na własnej połowie. Wrocławianie długo nie potrafili oddać celnego strzału, co frustrowało ich kibiców.

W 71. minucie doszło do kontrowersyjnej sytuacji – Marc Llinares zagrał piłkę ręką w polu karnym. Arbiter długo zwlekał z podjęciem decyzji, ale po analizie VAR wskazał na jedenasty metr. Rzut karny pewnie wykorzystał Adrian Dalmau, zdobywając swoją drugą bramkę w meczu.

Śląsk próbował jeszcze odwrócić losy spotkania, jednak gospodarze byli tego dnia po prostu skuteczniejsi. W ostatnich minutach goście ruszyli do desperackich ataków, lecz było już za późno, by zdobyć choćby punkt. Mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem Korony Kielce 2:0.

Korona Kielce - Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)


Bramki: 1:0 Adrian Dalmau 45+3', 2:0 Dalmau 76' 


Korona: Mamla - Trojak, Smolarczyk, Soteriou - Zwoźny, Remacle (74. Długosz), Nono, Konstantyn (74. Godinho) - Nuno (67. Hofmeister), Dalmau (82. Shikavka), Fornalczyk (82. Nagamatsu).


Śląsk: Leszczyński - Guercio (58. Macenko), Szota, Paluszek, Llinares (79. Kurowski) - Baluta (58. Pokorny), Schwarz, Samiec-Talar, Pozo - Żukowski (69. Ortiz), Musiolik (46. Al-Hamlawi).

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Chcemy, żeby nasze publikacje były powodem do rozpoczynania dyskusji prowadzonej przez naszych Czytelników; dyskusji merytorycznej, rzeczowej i kulturalnej. Jako redakcja jesteśmy zdecydowanym przeciwnikiem hejtu w Internecie i wspieramy działania akcji "Stop hejt".
 
Dlatego prosimy o dostosowanie pisanych przez Państwa komentarzy do norm akceptowanych przez większość społeczeństwa. Chcemy, żeby dyskusja prowadzona w komentarzach nie atakowała nikogo i nie urażała uczuć osób wspominanych w tych wpisach.

Komentarze