-Przede wszystkim gratuluję Ruchowi awansu do półfinału. Myślę, że dla nich to świetna forma rehabilitacji po ligowym meczu z Wisłą. Natomiast my mieliśmy marzenia, ale dziś się one skończyły. Można powiedzieć, że poszły z dymem i w dużym stopniu sami się do tego przyczyniliśmy. Jeśli w takim meczu ma się dwa rzuty karne i żadnego z nich nie wykorzystuje, trudno to sensownie wytłumaczyć. Próbowaliśmy, mieliśmy swoje sytuacje, ale niestety nic nie wpadło. Musimy pogodzić się z porażką. Teraz zostaje nam liga, bardzo ważna liga, i od tej chwili skupiamy się już tylko na niej – tłumaczył trener Jacek Zieliński.
Korona Kielce miała w tym spotkaniu aż dwa rzuty karne, lecz nie wykorzystała żadnego. Kielczanie mieli szansę na zwycięstwo, ale pogrzebali swoje aspiracje i przede wszystkim marzenia fatalną grą, która stała dziś na bardzo niskim poziomie. Do pierwszego rzutu karnego podszedł Pedro Nuno, który uderzył w środek bramki, natomiast do drugiego Martin Remacle, którego strzał znalazł się w zasięgu rąk bramkarza Ruchu Chorzów.
– Była ustalona hierarchia strzelców. Najpierw Pedro, potem Remacle, trzeci był Dalmau. Remacle był jeszcze na boisku. W ostatnim meczu pucharowym z Widzewem strzelił decydującego karnego, więc podszedł do wykonania, ale tym razem się nie udało. Czasami mówi się, że rzuty karne to tylko dodatek. Dzisiaj dla nas dodatkiem nie były – były kluczem do sukcesu. Niestety, klucz się zepsuł. Sorry, nie mieliśmy wytrycha – dodał trener.
Kolejne spotkanie Korona rozegra 1 marca, a jej przeciwnikiem będzie Stal Mielec.






Napisz komentarz
Komentarze