W składzie kielczan od pierwszych minut znalazł się Hiszpan Nono, który wrócił po dwóch meczach zawieszenia za pamiętny incydent w Płocku. Swój debiut w wyjściowej jedenastce zaliczył również drugi zawodnik z Półwyspu Iberyjskiego – Antonin, który przed tygodniem zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach klubu, otwierając wynik spotkania z Zagłębiem Lubin. Ku zaskoczeniu wszystkich, w składzie pojawił się także Jakub Budnicki, uznawany przez wielu za głównego winowajcę straty gola w ostatnim meczu wyjazdowym.
I połowa
W spotkanie lepiej weszli kielczanie, którzy mogli otworzyć wynik już w drugiej minucie. Piłka zagrana w pole karne została jednak natychmiast wybita przez defensywę Radomiaka. Goście nie odpuścili i przejęli posiadanie, ale nie potrafili go wykorzystać.
W piątej minucie Wiktor Długosz popisał się efektownym rajdem między obrońcami i zagrał piłkę blisko bramkarza, jednak sposób, w jaki to zrobił… lepiej pozostawić bez komentarza. Kibicowski jęk zawodu było słychać aż pod Radomiem. Chwilę później Martin Remacle uderzył z okolic jedenastego metra z prawej strony pola karnego, lecz piłka powędrowała w bandy reklamowe.
W ósmej minucie Dawid Błanik padł w polu karnym, jednak sędzia nie użył gwizdka. Po chwili Capita wykonał swój popisowy rajd, ale zakończył go bardzo nieudanie. Kibice jeszcze nie zdążyli się otrząsnąć, a Antonin znalazł lukę między obrońcami i posłał piłkę w taki sposób, że ta odbiła się jeszcze od Jeremiego Blasco.
Emocje rosły z każdą minutą, a podopieczni Jacka Zielińskiego pragnęli jak najszybciej pokonać Filipa Majchrowicza, by przejąć kontrolę nad spotkaniem. W 12. minucie Błanik miał kolejną okazję, ale uderzył bardzo niecelnie obok bramki. Strzał oddawał z trudnej pozycji, będąc odwrócony tyłem do bramki.
Po serii intensywnych akcji tempo nieco spadło. Korona spuściła z tonu, a „Warchoły” częściej atakowały pozycyjnie, utrzymując się przy piłce na połowie rywala. Jednak w 19. minucie Dawid Błanik dokonał rzeczy wyjątkowej – kapitalnym strzałem z prawej strony pola karnego trafił w okolice dalszego słupka, niemal w samo okienko, wywołując euforię na trybunach.
Po bramce, jak to często w Ekstraklasie bywa, kielczanie cofnęli się do obrony. Nie mieli jednak zbyt wiele do bronienia, bo goście w żaden sposób nie potrafili zagrozić bramce Xaviera Dziekońskiego. Próbowali zbliżyć się pod pole karne, ale ich akcje kończyły się niepowodzeniem, a nawet… żółtymi kartkami na własnej połowie.
Do końca pierwszej połowy nie działo się wiele poza kilkoma przepychankami wynikającymi raczej z walki o piłkę niż z derbowych animozji. Zawodził Capita, który jeszcze niedawno rozgrywał świetne mecze w Ekstraklasie, lecz tego wieczoru w Kielcach był daleki od optymalnej formy.
W doliczonym czasie gry Nono zderzył się w polu karnym z Filipem Majchrowiczem. Kapitan Korony padł na murawę jak rażony piorunem, ale gwizdek sędziego milczał. Chwilę później Paweł Raczkowski podszedł do monitora VAR. Analiza trwała wyjątkowo długo jak na realia Ekstraklasy, ale ostatecznie arbiter wskazał na jedenasty metr.
Do piłki podszedł Dawid Błanik i pewnym strzałem w lewy dolny róg podwyższył prowadzenie na 2:0. Taki wynik utrzymał się do przerwy.
II połowa
Po zmianie stron Korona znów rozpoczęła z wysokiego „C”, jednak rywal z Radomia wybił piłkę na rzut rożny. Radomiak szybko przejął futbolówkę, ale niewiele z tego wynikło – poza strzałem w słupek w 47. minucie. Chwilę później goście wywalczyli rzut rożny, a następnie kolejny, lecz oba stałe fragmenty gry zakończyły się jedynie chwilowym strachem dla kielczan.
„Biało-Zieloni” nie odpuszczali i z każdą minutą byli coraz bliżej zdobycia bramki kontaktowej, jednak ich akcje kończyły się zazwyczaj na nieudanych próbach. W kolejnych fragmentach meczu widoczna była przewaga Radomiaka w posiadaniu piłki i liczbie podań.
W 58. minucie Roberto Alves świetnie przymierzył zza pola karnego, ale Xavier Dziekoński – pewny punkt Korony w tym spotkaniu – popisał się skuteczną interwencją. Kielczanie nieco spuścili z tonu, oddając inicjatywę rywalom, jednak robili to z pełną koncentracją, nie dopuszczając do poważniejszego zagrożenia.
Każda próba kontrataku gospodarzy kończyła się jednak jeszcze na ich połowie, gdyż linia defensywna Radomiaka ustawiona była bardzo wysoko. W 66. minucie Władimir Nikołow w efektowny sposób uderzył piłkę, unosząc wysoko nogę – przez moment wyglądało to niemal jak kadr z logo Bundesligi.
Z upływem minut rewelacja początku sezonu była coraz bliżej porażki z odwiecznym rywalem. Radomiak nie potrafił skonstruować żadnej akcji, która zakończyłaby się mocnym, precyzyjnym strzałem nie do obrony.
W 72. minucie Nikodem Niski odnalazł w polu karnym Sotiriou, który z bliska pewnie skierował piłkę do bramki, podwyższając wynik na 3:0. Dla gości był to symboliczny gwóźdź do trumny – mimo że druga połowa w ich wykonaniu wyglądała nieco lepiej, to nadal brakowało im konkretów. Cypryjczyk pokazał, że nadmierna zachowawczość w derbach nie popłaca.
Irytacja w szeregach Radomiaka sięgnęła zenitu, gdy nie wychodziły im nawet najprostsze podania. W 84. minucie sędzia podyktował rzut wolny niemal na wprost bramki Korony, lecz piłka powędrowała wysoko nad poprzeczką. Chwilę później Wiktor Kamiński świetnie odebrał piłkę w środku pola i odegrał do Stjepana Davidovicia, jednak Chorwat uderzył ponad bramkę.
Ostatecznie mecz zakończył się pewnym zwycięstwem Korony Kielce 3:0, co dało jej pierwsze ligowe zwycięstwo w tym sezonie.
Korona Kielce - Radomiak Radom 3:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Dawid Błanik 20, 2:0 Błanik 45+7 z karnego, 3:0 Kostas Sotiriou 73.
Korona: Dziekoński - Budnicki, Sotiriou, Pięczek - Długosz, Remacle (78. Kamiński), Svetlin (90. Minuczyc), Nono (65. Niski) - Matuszewski, Antonin (64. Nikołow), Błanik (79. Davidović).
Radomiak: Majchrowicz - Grzesik, Kingue (46. Cichocki), Blasco, Pedro - Kaput, Jordao (46. Ouattara), Capemba (40. Tapsoba), Alves (70. Depu), Wolski (77. Donis) - Maurides.






Napisz komentarz
Komentarze