I połowa
Od pierwszych minut spotkania to Motor przejął inicjatywę. Już na samym początku goście wywalczyli rzut rożny, a chwilę później groźny stały fragment gry w pobliżu pola karnego Korony. Obie sytuacje jednak zakończyły się niepowodzeniem. Zespół z Lublina nie odpuszczał, spychając kielczan do defensywy – nawet Antonín zmuszony był rozgrywać piłkę na własnej połowie.
Przyjezdni grali agresywnie, często faulując, jednak arbiter główny, Damian Sylwestrzak, długo powstrzymywał się od sięgnięcia po kartki. Gospodarze próbowali odpowiedzieć – w 10. minucie Jakub Budnicki posłał piłkę w pole karne, ale zabrakło wykończenia i futbolówka opuściła boisko za linią końcową.
Pierwszy kwadrans spotkania mógł pozostawić kibiców z pewnym niedosytem – gra była intensywna, ale toczyła się głównie w środku pola. Korona starała się przełamać defensywę Motoru, najpierw strzałem Dawida Błanika, a następnie Wiktora Długosza, jednak oba uderzenia wywołały jedynie jęk zawodu na trybunach.
Z czasem gra nabrała tempa. Obie drużyny odpowiadały sobie akcja za akcję, a emocje potęgowały się wraz z pierwszymi żółtymi kartkami. Zarówno kielczanie, jak i lublinianie jasno pokazywali, że interesuje ich tylko zwycięstwo.
Ostatni kwadrans pierwszej połowy to walka o każdy centymetr boiska. Skrzydłowi Korony byli skutecznie blokowani, zanim zdążyli się rozpędzić, a głównym bohaterem pierwszej części gry stawał się sędzia, który konsekwentnie pozwalał na ostrą grę jednej ze stron.
Po 45 minutach kibice mogli być zgodni w jednym – emocji nie brakowało, choć bramek jeszcze nie oglądaliśmy. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
II połowa
Po zmianie stron obraz gry nie uległ większej zmianie. Już w 46. minucie Motor oddał strzał głową, lecz Xavier Dziekoński pewnie złapał piłkę. Cztery minuty później to jednak Korona zadała pierwszy cios. Konrad Matuszewski popisał się precyzyjnym uderzeniem zza pola karnego w kierunku dalszego słupka. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki, a golkiper z Lublina nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję.
Zdobyta bramka dodała skrzydeł Żółto-Czerwonym, którzy wyraźnie przesunęli grę na połowę rywala. Podopieczni Mateusza Stolarskiego starali się szybko odpowiedzieć i doprowadzić do wyrównania, ale defensywa Korony – z nowym, sprowadzonym w styczniu Cypryjczykiem na czele – spisywała się bez zarzutu.
W 60. minucie gospodarze podwyższyli prowadzenie. Po znakomitym podaniu wzdłuż pola karnego od Wiktora Długosza, Antonín dopadł do futbolówki i z zimną krwią pokonał bramkarza, dając kielczanom prowadzenie 2:0. Stadion eksplodował z radości.
Motor starał się wrócić do gry, lecz ich akcje były szarpane i często kończyły się faulami, w tym licznymi przytrzymaniami za koszulki. W 66. minucie ponownie groźny był Długosz, który przebiegł niemal pół boiska, jednak jego strzał minął bramkę. Frustracja w szeregach lublinian rosła z każdą minutą, co skutkowało coraz bardziej nieprzemyślanymi faulami.
W 70. minucie kibice mogli oklaskiwać powrót do gry Pau Resty, który po dłuższej przerwie pojawił się na murawie, zastępując Matuszewskiego – bohatera pierwszego gola. W końcowych fragmentach spotkania to Motor częściej utrzymywał się przy piłce, ale ich ataki były nieskuteczne i rozbijały się o dobrze ustawioną obronę kielczan.
Ostatecznie Korona Kielce wygrała 2:0, notując kolejne spotkanie bez porażki w tym roku i potwierdzając, że jej forma rośnie z meczu na mecz.
Korona Kielce - Motor Lublin 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Konrad Matuszewski 50, 2:0 Antonin 60.
Korona: Dziekoński - Budnicki (46. Smolarczyk), Soteriou, Pięczek - Długosz, Remacle, Nono (88' Niski), Matuszewski (70. Resta) - Svetlin, Antonin (70. Nikolov), Błanik.
Motor: Brkić - Stolarski (73. Wójcik), Matthys, Ede, Luberecki - Łabojko (46. Samper), Wolski, Rodrigues (73. Scalet), Król (59. N'Diaye) - van Hoeven, Czubak.
Żółte kartki: Budnicki, Svetllin (Korona) - Rodrigues, Łabojko, Samper, Ede, Scalet (Motor).






Napisz komentarz
Komentarze