I runda Pucharu Polski zawsze jest specyficzna, zwłaszcza gdy drużyna z najwyższej klasy rozgrywkowej mierzy się z zespołem z niższej ligi, a w tym przypadku z rezerwami pierwszej drużyny. Historyczny stadion przy ulicy Szczepaniaka znów odżył, a to za sprawą rezerw Korony Kielce, które przed własną publicznością podejmowały ekstraklasowego Piasta Gliwice.
W składzie rezerw Korony znalazło się dwóch zawodników z pierwszej drużyny – Hubert Zwoźny i Jakub Budnicki. Ich zadaniem było wnieść doświadczenie i wsparcie dla młodszych, mniej doświadczonych kolegów.
Lepiej w spotkanie, jak można się było spodziewać, weszli zawodnicy Piasta, którzy od pierwszych minut chcieli przejąć inicjatywę, jasno pokazując, kto na co dzień gra w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kielczanie jednak nie dali się łatwo stłamsić. To gliwiczanie byli pod większą presją – inny wynik niż zwycięstwo traktowany byłby w kategoriach sensacji.
W 10. minucie Michał Chrapek oddał groźny strzał na bramkę, ale Michał Niedbała bez problemu złapał piłkę. Kolejne minuty upływały głównie na grze w środku pola – obie drużyny raczej badały się nawzajem, niż stwarzały realne zagrożenie. Mimo większego posiadania piłki Piast nie potrafił wypracować klarownej sytuacji strzeleckiej.
Podopieczni Marka Mierzejewskiego pokazali jednak, że potrafią odpowiedzieć. W 19. minucie rezerwy Korony stworzyły akcję, której zwieńczeniem był strzał głową, minimalnie niecelny. Z trybun można było odnieść wrażenie, że to gliwiczanie grają w III lidze – dokładnie tam, gdzie na co dzień występuje ich rywal.
W 24. minucie kolejną szansę mieli gospodarze – Mateusz Mianowany uderzył jednak fatalnie obok bramki. Zaledwie dwie minuty później German Barkovskiy znalazł się w polu karnym Korony, ale jego strzał pozostawiał wiele do życzenia. Chwilę później Jakub Kowalski popisał się indywidualną akcją, lecz ostatecznie trafił w blok obrońców.
Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
W drugiej połowie kielczanie nie odpuszczali, chcąc napsuć krwi wyżej notowanemu rywalowi w każdy możliwy sposób. Jak można się było spodziewać, Piast dominował, choć głównie pod względem posiadania piłki. Gliwiczanie naciskali, ale czy coś z tego wynikało? Niewiele. Gra przeciwko nisko ustawionym rezerwom Korony okazała się trudnym wyzwaniem.
Gospodarze stosowali prostą, ale skuteczną taktykę – przeszkadzać, dostawić nogę, a przede wszystkim czekać na kontrę. I choć nie imponowali, robili swoje, byle tylko zepsuć plany ekstraklasowemu rywalowi. W 55. minucie Piast był bliski otwarcia wyniku, lecz kielczanie wybili piłkę na rzut rożny. Cztery minuty później Hugo Vallejo oddał świetny strzał, ale kapitalną interwencją popisał się Michał Niedbała.
Przełamanie przyszło w 62. minucie – Jason Lokilo znalazł się w sytuacji sam na sam i bez problemu pokonał bramkarza Korony. Rezerwy nie zamierzały jednak składać broni. Trzy minuty później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do piłki dopadł Jakub Budnicki, lecz chybił głową z bliskiej odległości. Chwilę później odpowiedział Piast, ale ponownie na posterunku był Niedbała, który sparował piłkę na róg.
Kolejne fragmenty przypominały momentami pojedynek tenisowy – akcja za akcję, choć rzadko kończąca się czymś konkretnym. Więcej gry toczyło się w środku pola niż pod bramkami.
Ostatecznie rezerwy Korony Kielce przegrały 0:1 z Piastem Gliwice, który dzięki temu awansował do II rundy STS Pucharu Polski.
Korona II Kielce - Piast Gliwice 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Jason Lokilo 62.
Korona II: Niedbała - Chmielewski, Czepielik, Budnicki, Zwoźny - N. Kuzera (60. Minuczyc) - K. Turek (80. K. Toboła), Mianowany (60. Morawiec), Kowalski, Ciszek (72. Karliński) - E. Szymański (80. Nojszewski).
Piast: K. Szymański - Rivas, Pitan, Boisgard, Lewicki - Chrapek, Dziczek, Mokwa, Barkovsiy - Vallejo, Lokilo.
















Napisz komentarz
Komentarze