– Budujemy twierdzę w Kielcach, ale musimy do tego podejść spokojnie, bo sezon jest długi – mówił po końcowym gwizdku Pięczek.
Choć rezultat wygląda imponująco, mecz wcale nie był jednostronnym widowiskiem. Goście z Trójmiasta stwarzali zagrożenie, a gospodarze musieli się sporo napracować, by zachować czyste konto.
– Można się tylko cieszyć, ale nie popadać w hurraoptymizm. Wiadomo wynik końcowy mówi, że to gładkie zwycięstwo, ale zdawaliśmy sobie sprawę przed meczem, że to nie będzie łatwe spotkanie. Lechia strzela bardzo dużo bramek, są niebezpieczni w ofensywie i to pokazali również dzisiaj. Mieliśmy na pewno sporo szczęścia, a te sytuacje bramkowe, które sobie stworzyliśmy, też były po stałych fragmentach i ponowieniach. Czasem w tym sezonie strzelaliśmy sporo goli z akcji, dzisiaj też stałe fragmenty gry nam pomogły, także to cieszy. Jednak na pewno z trudem przyszło nam to zwycięstwo – podkreślił defensor Korony.
Sam Pięczek dołożył asystę przy pierwszym golu. Niestety, dwubramkowy strzelec Długosz musiał opuścić boisko z powodu urazu, co zepsuło radość z efektownej wygranej.
– Jeżeli „Długi” strzelił dwie bramki po naszych podaniach, to znaczy, że piłki musiały być bardzo dobre. Mam nadzieję, że jego uraz nie jest tak poważny, jak się wydaje, bo aż przykro było patrzeć. Wiktor jest wiodącą postacią tej drużyny, pokazuje się w tym sezonie znakomicie. Niestety, to zwycięstwo przez to nie jest tak smaczne, jak powinno być. Życzę mu jak najlepiej, dziś potwierdził formę, zdobył dwie bramki i mam nadzieję, że szybko wróci na boisko – dodał Pięczek.
Dla 24-latka mecz przeciwko Lechii był powrotem do dobrze znanej roli wahadłowego. Wcześniej, od startu rozgrywek, ustawiany był w trójce stoperów.
– Sporo frajdy sprawiła mi gra na wahadle, bo to była moja naturalna pozycja. Grałem już jako lewy stoper czy lewy wahadłowy i dobrze się tam czuję. Potrzebowałem trochę czasu, bo dawno na tej pozycji nie występowałem, ale fajnie, że udało się zaliczyć asystę. Nie ma jednak co popadać w hurraoptymizm. Cieszy nas wsparcie kibiców, śpiewy o mistrzu Polski i kolejne zwycięstwo na zero z tyłu. Budujemy twierdzę w Kielcach, ale musimy do tego podejść spokojnie, bo sezon jest długi – zakończył zawodnik.






Napisz komentarz
Komentarze