– ,,Dziękuję za życzenia, bo rzeczywiście wczoraj był weselszy dzień, ale dziś humory są już gorsze. Co mogę powiedzieć... Jagiellonia zasłużyła na ten wynik. Byliśmy od niej w każdym aspekcie praktycznie gorsi "– przyznał Matuszewski, dla którego mecz przypadł tuż po jego urodzinach.
Zawodnik odniósł się również do kluczowego momentu spotkania, jakim była bramka stracona tuż przed przerwą.
– ,,Ta pierwsza bramka, po której zaraz zabrzmiał gwizdek na przerwę, na pewno nas trochę przybiła. Pierwsza połowa nie była dobra w naszym wykonaniu, ale gdybyśmy dowieźli 0:0, pewnie bylibyśmy zadowoleni. A tak, wychodziliśmy na drugą połowę z poczuciem, że trzeba gonić wynik" – mówił obrońca Korony.
Matuszewski przyznał, że po przerwie Korona próbowała grać odważniej, ale szybko została skarcona przez rywala.
– ,,Wyszliśmy trochę odważniej, mieliśmy nawet okazję, gdyby Antoni dostał mocniejsze podanie, mógłby wyjść sam na sam. Ale daliśmy się skontrować i zrobiło się 2:0. A z takim przeciwnikiem, jak Jagiellonia, gdy przegrywasz dwoma bramkami, to naprawdę trudno coś odrobić" – tłumaczył.
Choć Korona zdobyła gola honorowego, zawodnik nie miał wątpliwości, że różnica klas była widoczna.
– ,,Jagiellonia pokazała, że jeszcze dużo nam brakuje do takiego zespołu. Musimy się skupić na sobie, mamy dwa tygodnie przerwy i w tym czasie każdy aspekt gry trzeba jeszcze bardziej szlifować i pracować dokładniej" – zaznaczył Matuszewski.
Obrońca przyznał też, że liczy, iż porażka w Białymstoku okaże się dla zespołu impulsem do poprawy.
– ,,Może ta porażka będzie takim zimnym prysznicem. Ostudzimy trochę zapały i skupimy się bardziej na pracy. W kontekście całego sezonu może to nam wyjść na dobre'' – zakończył zawodnik Korony Kielce.






Napisz komentarz
Komentarze