Maciej Dobrowolski: Czy bywają takie dni, w których jest pan wyjątkowo wyluzowanym człowiekiem?
Jarosław Górczyński: Bardzo rzadko, bardzo poważnie podchodzę do wszystkich spraw, obowiązków i mało mam takich chwil prawdziwego luzu.
A jest to przypisane pańskiemu stanowisku, charakterowi, czy może jednemu i drugiemu?
To jest połączenie odpowiedzialności, pracowitości, systematyczności, sumienności i okoliczności towarzyszących nam w danym momencie.
Dużo jest takich spraw w ciągu dnia, zliczył pan to kiedyś?
Bardzo dużo. Dzień zaczynamy od rozpisania korespondencji. Średnio jest to od 100 do 200 różnych pism, które wpływają każdego dnia do Urzędu Miasta. Następnie mam narady z naczelnikami, podczas których podejmowane są istotne dla funkcjonowania naszego miasta decyzje. Planowanie, wizytowanie inwestycji to także część codziennych obowiązków. Ważnym punktem w moim kalendarzu są spotkania z mieszkańcami, gdyż bardzo cenię sobie wkład ostrowczan w funkcjonowanie samorządu
I pan zajmuje się tym wszystkim?
Tak, wspólnie z panią wiceprezydent Marzeną Dębniak, a ta korespondencja to jest właśnie taki początek mojego dnia.
To w takim razie, jaki jest koniec dnia prezydenta Ostrowca?
Prezydentem miasta jest się 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Trudno tak naprawdę określić koniec dnia prezydenta Ostrowca Świętokrzyskiego, bo każdy dzień jest inny. Są sytuacje kryzysowe i trudne - czasami o 4 rano pojawia się meldunek od Straży Miejskiej, że samochód ciężarowy wjechał na przykład w dom przy ulicy, czasem zdarzają się sytuacje, kiedy trzeba wyjść z kościoła, bo zadzwoni straż, że jest duża awaria sieci gazociągowej przebiegającej przez Ostrowiec, bądź inna. W gotowości trzeba być przez 24 godziny.
Powiedział pan „trzeba wyjść z kościoła”. Chodzi pan do kościoła? Wierzy pan?
Tak. Jestem osobą wierzącą.
W co pan wierzy, panie prezydencie?
Wiara to bardzo osobista sprawa. Mimo, że jesteśmy wychowani w cywilizacji europejskiej, mającej podwaliny w Biblii, każdy z nas ma swoje przekonania, jest wychowany w określonej wierze, w określonej kulturze i myślę, że to jest coś wyjątkowego, coś bardzo osobistego. Obecnie drażni mnie, że coraz więcej rzeczy jest na sprzedaż. Tak przecież nie powinno być.
Odpowiadając na pańskie pytanie, to muszę podkreślić, że wierzę w niezależne sądy oraz mądrość i rozsądek mieszkańców Ostrowca.
Takie czasy… Ale zostawmy na razie cięższe tematy i cofnijmy się w czasie. Panie prezydencie, kiedy był pan małym chłopcem, to kim pan chciał pan zostać?
Pamiętam, że byłem zawsze bardzo aktywny. Uczestniczyłem w wielu inicjatywach, wydarzeniach, co ukształtowało mnie na późniejsze lata. Pamiętam bardzo miłe chwile z harcerstwa. Myślę, że złapałem bakcyla społecznika. Chęć pomocy drugiemu została mi i dawała dalszą motywację do działania.
Ale nie odpowiedział pan na moje pytanie kim chciał pan być? Strażakiem, księdzem, nauczycielem? To w tamtych latach były chyba trzy podstawowe pożądane profesje?
Pamiętam pewną historię, która powtarzana jest w mojej rodzinie. Miałem wtedy może trzy, cztery lata kiedy dziadek zapytał mnie czy chciałbym być księdzem. Odpowiedziałem, że chyba nie, bo ksiądz nie ma żony.
Faktycznie. No to jest argument przemawiający zdecydowanie przeciwko takiemu wyborowi. (śmiech)
Humorystycznie. To taka anegdotka…
Pragmatycznie. A tak a propos, czy należy pan do pragmatyków? Twardo stąpa pan po ziemi?
Tak, taka postawa jest mi bliższa. Dlatego staram się twardo stąpać po ziemi.
A może to tylko fasada, czy jednak gdzieś tam, kiedy zamyka pan drzwi urzędu, to Górczyński staje się innym facetem, na przykład takim, który marzy?
To jest trudne, kiedy trzeba połączyć realizm z marzycielstwem. To takie trochę „dwa w jednym”, i do tego spore wyzwanie dla mojego otoczenia... Może to zabrzmi jak banał, ale żyję i pracuję tak, bym każdego dnia mógł spojrzeć sobie w oczy i stwierdzić, że to co robię jest dobre i uczciwe.
Pod jakim względem?
Realizm, „zero-jedynkowość”, bardzo merytoryczna postawa i mało momentów romantyzmu, sentymentu i wyciszenia, to coś czego wiele osób nie może zrozumieć.
A potrzebuje pan czasem takiego wyciszenia?
Mam takie chwile, kiedy potrzebuję wytchnienia na łonie natury. Otoczenie zieleni dodaje mi otuchy, werwy, energii i to są to niezapomniane chwile…
Prawdziwy mężczyzna powinien posadzić drzewo, mieć rodzinę, dziecko i zbudować dom. Co z tych rzeczy udało się panu, a czego pan nie dokonał?
Mnie się to już udało. Wszystko zostało spełnione.
Aż tak?
Z tych rzeczy, które pan wymienił, tak.
Co panu dodaje werwy, kiedy pan już czuje, że siły i nerwy opuszczają, gdy człowiek sobie myśli, a nie wierzę, że pan takich momentów w życiu nie ma, że "cholera, nie dam rady". Co panu dodaje siły?
Siły zawsze dodaje mi kontakt z ludźmi i spotkania. Miałem niedawno bardzo przyjemną rozmowę z weteranami Armii Krajowej. Muszę powiedzieć, że jestem zbudowany wiedzą, podejściem, zaangażowaniem i oceną sytuacji w naszym kraju tych właśnie ludzi.
Dobrze, że możemy czerpać z postawy, życiowego doświadczenia i zwyczajnej przyzwoitości takich ludzi. A to, w dzisiejszych czasach, niestety, jest coraz rzadsze. A czy możemy porozmawiać z Panem o mijającym czasie? Nie za szybko ucieka panu czas? Moja znajoma ma takie powiedzenie - "ja tam się nie starzeje, a inni niech robią, co chcą".
Czas płynie bardzo szybko, natomiast człowiek ma tyle lat, na ile się czuję, a nie tyle, ile ma.
A na ile pan się czuje?
(Śmiech) Cenię sobie bardzo kontakty z seniorami, to jest wyjątkowa grupa, bardzo aktywna i doświadczona życiowo. Staram się czerpać z ich wiedzy, z ich doświadczenia i z ich optymizmu, bo oni zarażają tym optymizmem i to jest bardzo dobre.
A czy jest pan szczęśliwym człowiekiem?
Szczęście to stan ducha i umysłu. Dlatego staram się być szczęśliwy -doszukiwać wszędzie pozytywów.
Życzę w takim razie, jak najwięcej pozytywnych elementów w każdym dniu, dużo pieniędzy w kasie miasta, bo to ważne, dużo zdrowia i dobrych ludzi dookoła. Czy to są dobre życzenia?
To są bardzo dobre życzenia, które możemy zadedykować każdemu mieszkańcowi naszego miasta, bo to przekłada się na naszą przyszłość. Myślę, że trzeba śmiało patrzeć w przyszłość i to jest coś, co powinno nas wyróżniać - żebyśmy nie żyli tylko dniem dzisiejszym, ale myśleli o tym, co nas czeka.
Dziękuję za przyjęcie zaproszenia i rozmowę.














Napisz komentarz
Komentarze