- Obecnie stoimy przed decyzją, jakie paliwo będziemy wykorzystywać w naszej spółce w przyszłości, ponieważ certyfikaty emisji CO2 wzrastają w zastraszającym tempie, praktycznie z godziny na godzinę - przyznaje Dariusz Wojtas, prezes Miejskiej Energetyki Cieplnej w Ostrowcu Świętokrzyskim. - Przy każdej tonie spalonego węgla musimy nabyć dwie tony CO2. W latach poprzednich płaciliśmy około miliona złotych za certyfikaty uprawniające do emisji dwutlenku węgla, a obecnie płacimy około 15 mln zł. W związku z tym cena produkcji ciepła bardzo wzrosła, a naszym celem są pewne dostawy ciepła przy optymalnych na rynku lokalnym cenach i jednoczesnym działaniu w oparciu o nowoczesne techniki przyjazne ochronie środowiska.
Jak zapowiada D. Wojtas, w kolejnym sezonie grzewczym spółka planuje przejście na gaz. Do tego przedsięwzięcia konieczna będzie jednak modernizacja kotłów, która też jest kosztowna. Jeszcze w tym roku tzw. ciepłownia szczytowa na terenie Starego Zakładu zostanie wyposażona w urządzenia, które pozwolą ogrzewać miasto gazem.
- Stale jednak rozważamy inne alternatywne paliwa - nie ukrywa D. Wojtas.
Jak podkreśla prezydent Jarosław Górczyński, obecnie przed zarządem spółki i władzami miasta historyczna decyzja - czym opalać Ostrowiec Świętokrzyski, bo epoka węgla i miału kończy się. Jeszcze nie wiadomo, co w przyszłości będzie źródłem ciepła domach podłączonych do sieci, ale gmina zamierza postawić na rozwiązania proekologiczne.
Ostrowiecki MEC zaopatruje w energię cieplną około 70 proc. miasta. W eksploatacji spółki jest ponad 2 tys. węzłów cieplnych, wszystkie z nich wyposażone są w nowoczesną automatykę. Przy ostatnich styczniowych mrozach zużyto 8,5 tys. ton węgla, przy średnim dobowym spalaniu na poziomie ok. 350 ton.






Napisz komentarz
Komentarze