Sprawa przybrała niecodzienny obrót podczas składania zeznań posła PiS Andrzeja Kryja. To on na początku ubiegłego roku zawiadomił policję o uszkodzeniu naklejek na drzwiach jego biura poselskiego po tym, jak w styczniu Patryk Stępień i Iwona Marczak mieli na nich nakleić plakat z wizerunkiem posłanki Joanny Lichockiej ze znanym już medialnym gestem, czyli wyciągniętym środkowym palcem. Podczas zrywania plakatu doszło do uszkodzenia m.in. foliowego wizerunku ostrowieckiego parlamentarzysty. W trakcie rozprawy poseł Kryj dopytywany przez obrońców przyznał, że koszty nowej naklejki pokrył nie z własnej kieszeni a z funduszy które otrzymuje z kancelarii sejmu. Nie on jest więc poszkodowanym. Wtedy adwokat Edward Rzepka złożył wniosek o umorzenie sprawy, a wiec jej natychmiastowe zakończenie.
Poseł Andrzej Kryj nie krył zaskoczenia takim wnioskiem obrońców dwójki oskarżanych o zniszczenie nalepki na drzwiach jego biura parlamentarnego.
Po prawie godzinnej przerwie na podjęcie decyzji, sąd niejako poparł stanowisko parlamentarzysty i postanowił rozprawę kontynuować. Kolejna odbędzie się we wrześniu. A dodajmy, że to już druga instancja i drugi sąd jaki zajmuje się kwestią zniszczenia nalepek na drzwiach poselskiego biura. Jesienią ub. roku są w Kielcach choć uznał winę oskarżonych, to z powodu małej szkodliwości czynu sprawę umorzył. Na ten wyrok zażalenie złożyła ostrowiecka prokuratura, stąd kolejne wokandy.










Napisz komentarz
Komentarze